Grupy Kopernika

Informacja Grupy Kopernika

Grupa Kopernika spotkała się w Berlinie na swym dwudziestym siódmym posiedzeniu. Tematem obrad były „Polska i Niemcy w kryzysie europejskim. Wspólne wyzwania – dwustronne i europejskie”. Referat wprowadzający wygłosił gość Grupy Kopernika – dr Jerzy Margański, ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Berlinie, który następnie wziął udział w dyskusji.
Niniejszy Raport podsumowuje wspólne refleksje członków Grupy Kopernika.


prof. dr Dieter Bingen, Darmstadt
dr Kazimierz Wóycicki, Warszawa                          październik 2013 r.


Raport Grupy Kopernika nr 23

Polsko-Niemiecki plan działania:
Odrobić pracę domową


Polska i Niemcy pod wpływem i na skutek kryzysu integracji Europy stanęły w obliczu wspólnych wyzwań – zarówno w polityce europejskiej obu krajów, jak i we wzajemnych stosunkach. Kwestie bilateralne i europejskie są ze sobą powiązane i nie wolno ich rozgrywać przeciwko sobie.

Z jednej strony w polityce europejskiej chodzi o zdefiniowanie i umocnienie wspólnych pozycji oraz o wyjaśnienie różnych interesów i stanowisk. Z drugiej zaś istnieje dwustronna agenda stosunków polsko-niemieckich, opracowana w czerwcu 2011 r. z okazji jubileuszu dwudziestolecia Traktatu między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, zawierająca „plan działania”, który w przekonujący sposób daje wyraz temu, że w stosunkach polsko-niemieckich pozostało jeszcze wiele do uregulowania, czego nie można oddać w ręce UE lub czego Bruksela nie przejmie, a co oddolnie przyczynia się do wdrożenia myśli europejskiej i infrastruktury instytucjonalnej Unii.

Unia Europejska jako twór sui generis tworzony zbiorowo przez społeczeństwa, nie może przeżyć bez przekonania i zgody obywateli. Toteż proces na tej właśnie płaszczyźnie musi być znacznie poważniej traktowany niż działo się to dotychczas. Oznacza to, że bezpośredni sąsiedzi muszą jeszcze lepiej poznać Europę przez proces doświadczenia i zaakceptować ją. Dlatego waga relacji polsko-niemieckich, jako jednego z najważniejszych symboli powodzenia integracji europejskiej, nie zmniejsza się, i dlatego wzajemne stosunki posiadają w aktualnej sytuacji funkcję daleko wychodzącą poza granice klasycznie pojętej dwustronności. Jeżeli przed ponad dwudziestu laty twierdzono, że o przyszłości europejskiego projektu integracyjnego rozstrzyga sytuacja na granicy polsko-niemieckiej i jakość dwustronnych relacji obydwu państw, to tym bardziej przekonanie to obowiązuje dzisiaj wobec wpływu sił odśrodkowych w Unii.

Dlatego uzasadnione jest, a nawet konieczne, aby zmierzyć się z bilateralnymi zadaniami i zadać pytanie, jaki wpływ mogą mieć procesy oddolne na spójność i ponowne wzmocnienie UE. O przyszłości Unii decydują w ostateczności obywatele, a dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek wybory narodowe. Rządy i prowadzona przez nie polityka europejska przechodzą właśnie poważną próbę. Do tych zagadnień powinni ustosunkować się Polacy i Niemcy, podejmując jeszcze nierozwiązane wyzwania i problemy, stojące między nimi a „Europą”.

Szczególnie kryzys zadłużenia w obrębie strefy euro pokazał, jak ważne jest pielęgnowanie wzajemnych stosunków i jakie fatalne skutki ma ich zaniedbywanie. Niemcy odczuwają to wyjątkowo silnie. Proces zaczął się od źle funkcjonującego tandemu niemiecko-francuskiego i prowadził do odrodzenia się dawnych stereotypów, co związane jest nie tylko z różną mentalnością narodową, ale również z nieprawidłowo działającą komunikacją obustronną i brakiem zmiany perspektywy.

Dlatego w obliczu aspektu dwustronnego polityki europejskiej wydaje się nam wskazane, by poruszyć kilka szczególnie ważnych tematów z polsko-niemieckiej agendy z 2011 r. Wygodnictwo, niechęć i „dawne myślenie” instytucji i osób, które mogłyby szybciej poruszyć i zmienić pewne rzeczy, napotykają na brak zrozumienia wśród poszczególnych zainteresowanych obywateli i grup społecznych w Polsce i Niemczech. A przecież chodzi w końcu o kwestie dotyczące bezpośrednio warunków życia obywateli, wpływające na postrzeganie społeczne relacji polsko-niemieckich.

Stosunki polsko-niemieckie stały się bardziej europejskie. Stanowiska polskie i niemieckie w kwestiach europejskich zbliżyły się do siebie, szczególnie we wrażliwych kwestiach narodowych istnieją zbieżności ukierunkowane na przyszłość. Powinno to ułatwić sfinalizowanie prac równocześnie prowadzonych w ramach projektów, wprawdzie niewielkich w kontekście całości, będących niemniej jednak wciąż „placami budowy” o wzmożonej potrzebie działania – a to właśnie dlatego, że elity rozumieją się nawzajem i darzą wzajemną sympatią. Sytuacja ta nie powinna jednak usypiać naszej czujności, ponieważ po obu stronach Odry zachował się potencjał negatywnych stereotypów, tak że niezbędny jest pogłębiony dialog obu kultur, by ten potencjał zneutralizować i starać się go ograniczyć.

W Programie Współpracy obu rządów z okazji 20. rocznicy podpisania polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy w czerwcu 2011 r. ustalono dwustronny katalog działań na następne lata. Lista projektów („plan działania”) zawiera na ponad 20 stronach ogółem jedenaście obszernych punktów. W większości przypadków brakuje jednak danych dotyczących terminu realizacji tych przedsięwzięć. „Lista projektów wydaje się przez to bardzo nieuporządkowana i trudna do zweryfikowania, przy czym widoczny jest brak priorytetów.” (Agnieszka Łada)

Grupa Kopernika jest przekonana, że spośród przedsięwzięć zawartych w „planie działania” te są priorytetowe, które dotyczą bezpośredniego sąsiedztwa regionalnego i przygranicznego. Wymienia przy tym przykładowo dwie dziedziny będące dowodem marginalnego traktowania tego tematu przez obydwa rządy. Bowiem nawet dwa lata po uchwaleniu owego programu niewiele zmieniło się w dotychczasowej polityce wciąż zaniedbującej wspomniane problemy jak i w administracji nadal charakteryzującej się nieelastycznym i biurokratycznym sposobem myślenia.

Infrastruktura transportu

Na pierwszym miejscu przypominamy o braku postępów w zakresie transportu kolejowego. Co prawda w listopadzie 2012 r. podpisano wreszcie umowę między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o współpracy w dziedzinie komunikacji kolejowej, ale z zaniepokojeniem spoglądamy na plany kolei w obu krajach. Ani PKP, ani Koleje Niemieckie (Deutsche Bahn) nie są w tej chwili zainteresowane wydatkami inwestycyjnymi na obszarze przygranicznym i transgranicznym. Bieżące działania są odwlekane. „Koncerny, kierując się swoimi interesami, nie zwracają uwagi ani na porozumienia międzypaństwowe, ani na jakość wzajemnych relacji między krajami.” (Agnieszka Łada)

Skutek jest taki, że kontynuacji prac budowlanych na odcinku Berlin-Warszawa oczekiwać należy dopiero po 2020 roku. Na drodze kolejowej Berlin–Szczecin nie doszło dotychczas do żadnych znaczących postępów. Oba rządy, mimo ponagleń ze strony przygranicznych krajów związkowych i województw, przyjęły postawę raczej pasywną. W roku pańskim 2013 tematem głównym jest elektryfikacja, zarówno na wspomnianym odcinku, jak i na trasach Drezno-Wrocław (-Kraków) i Berlin-Wrocław! Na odcinku Drezno–Wrocław podróżuje się w dalszym ciągu w ślimaczym tempie (pięć godzin, przed 1945 r. podróż trwała trzy godziny), pociągami regionalnymi o lokomotywach z silnikiem diesla, stosowanych w niemieckim ruchu regionalnym; a powinny tam jeździć szybkie pociągi IC(E). Powinniśmy zdać sobie jasno sprawę z tego, że fatalny stan infrastruktury kolejowej stanowi nie tylko problem techniczny, lecz przez szerokie kręgi mieszkańców postrzegany jest jako niezdolność obu rządów do działania.
 
ZALECENIE
Wzywamy oba rządy, by silniej niż dotychczas zaczęły działać, by nie dały się kierować wyłącznie partykularnymi interesami biznesowymi spółek kolejowych, tylko działały na rzecz wspólnego dobra i przyspieszyły rozbudowę infrastruktury. Tylko w ten sposób osiągnąć można także odciążenie ruchu drogowego na korzyść kolei na magistralach międzyregionalnych. Mając na względzie wielki regionalny obszar gospodarczy pomiędzy Berlinem, Szczecinem, Poznaniem, Dreznem, Wrocławiem i Krakowem powinno się myśleć europejsko, a działać regionalnie.


Euroregiony

W regionach przygranicznych wzdłuż Odry i Nysy powstaje nowe, komplementarne sąsiedztwo. Regiony przygraniczne w obu krajach to obszary peryferyjne. Demonstracyjne traktowanie regionu przygranicznego jako peryferii szkodzi, pomijając straty ekonomiczne, pogłębieniu relacji dwustronnych. Procesy demograficzne, szczególnie w postaci odpływu ludności, trudno będzie powstrzymać, nie mówiąc już o ich odwróceniu. A przy tym rozwój po obu stronach granicy przebiega w sposób niewyważony. Po stronie polskiej widać więcej przedsiębiorczości niż w Niemczech wschodnich. Do tego dochodzi gotowość polskich obywateli do podjęcia kształcenia zawodowego w Niemczech (system dualny). Współpraca pomiędzy szkołami, która aktualnie odbywa się w sposób nieusystematyzowany, mogłaby być jednym z ważnych czynników służących polepszeniu sytuacji w rejonach przygranicznych. Wobec impasu, jaki nastąpił w rozwoju, należy wspierać potencjał endogenny regionu. Nie wolno utrudniać wzrostu tego, co mogłoby rosnąć.

Potencjał rozwojowy regionów przygranicznych nie otrzyma wsparcia, jeżeli nadal utrzyma się błędną konstrukcję czterech euroregionów wzdłuż granicy polsko-niemieckiej. Nie ma wspólnej administracji poszczególnych euroregionów, tylko praktycznie osiem administracji dla czterech euroregionów, za co odpowiedzialność ponosi panujące mimo reformy terytorialnej z 1999 r. centralistyczne w dalszym ciągu pojmowanie państwa, charakterystyczne dla Warszawy. Nie uwzględnia się szerszych kontekstów w polityce transgranicznej, odnosi się to również do metropolii, jaką jest Szczecin pod względem perspektyw transgranicznego rozwoju regionalnego.

Na skutek wielokrotnych blokad współpraca nie uwzględnia prawdziwych problemów i perspektyw wspólnot lokalnych. Ponadto, pełne obaw myślenie konkurencyjne po obu stronach przesłania spojrzenie ponadgraniczne.

ZALECENIE
Zalecamy, by wzmocnić kompetencję podmiotów tam, gdzie jest ona niewystarczająca, po obu stronach granicy polsko-niemieckie. Tylko w ten sposób można udowodnić poważne podejście obu rządów narodowych w odniesieniu do współpracy przygranicznej i regionalnej.

Kwestia dóbr kultury

Jako ostatni z większych problemów w relacjach polsko-niemieckich, tkwiący daleko w przeszłości i sięgający aż po czasy współczesne, wspomnieć należy zwrot dóbr kultury przemieszczonych w czasie II wojny światowej. To dziedzictwo przeszłości należy ocalić dla kolejnych pokoleń przy pomocy koncepcji zorientowanych na przyszłość i ponownie uświadomić je społeczeństwu.

We Wspólnej Deklaracji z 19 czerwca 2011 r. z okazji 20. rocznicy podpisania polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy czytamy: „Zamierzamy także prowadzić rozmowy na temat kwestii związanych z dobrami kultury i archiwaliami”. Już dwadzieścia lat wcześniej w polsko-niemieckim Traktacie o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy w artykule 28.3. pisano, że oba rządy będą dążyć do „rozwiązywania problemów związanych z dobrami kultury i archiwaliami, poczynając od pojedynczych przypadków”. Obie strony zamierzały kierować się przy tym „duchem porozumienia i pojednania”. Można więc śmiało stwierdzić, że w ciągu 20 lat nie osiągnięto żadnego istotnego postępu. Niestety, również w minionych dwóch latach oba rządy nie posunęły się dalej w kwestiach zasadniczych – Berlinki i rekompensaty za ogromne polskie straty wojenne. Dzisiaj na płaszczyźnie rządów stoimy nadal tam, gdzie byliśmy już w roku 1991. A mianowicie przy stwierdzeniu, że nadal istnieje nierozwiązany problem. Niezależnie od wielkiej polityki muzea polskie i niemieckie znalazły konstruktywne rozwiązania dotyczące zwrotu dóbr kultury, które nie powinny być subsytutem zasadniczego, innowacyjnego podejścia obu krajów. Przy takim podejściu kwestie prawa międzynarodowego i własności nie mogą odgrywać roli priorytetowej, jeżeli Polacy i Niemcy nie zamierzają w sposób doktrynerski „negocjować” ad calendas graecas, gdyż wtedy – jak dotychczas – odpowiednie traktowanie dziedzictwa kulturowego zostałoby odsunięte na drugi plan.

ZALECENIA

  1. Zalecamy intensywniejsze rozpowszechnianie w Niemczech informacji na temat ogromnych strat, które poniosła Polska w czasach II wojny światowej, poprzez odpowiednie działania, imprezy, inicjatywy, projekty.
    Sensowne byłoby zorganizowanie konferencji naukowej na temat historii muzeów, bibliotek i archiwów w okupowanej Polsce oraz rabunku polskich i żydowskich dóbr kultury. Dlaczego między Polską a Niemcami niemożliwe jest to, co dzieje się miedzy Niemcami a Rosją? W 2012 r. rozpoczął się duży niemiecko-rosyjski projekt naukowy Fundacji Kultury Krajów Związkowych oraz Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kultury, dotyczący strat cennych dzieł sztuki i dóbr kultury poniesionych przez muzea rosyjskie podczas II wojny światowej. Przy finansowym wsparciu Fundacji Volkswagena projekt realizowany jest w ramach Niemiecko-Rosyjskiego Dialogu Muzealnego, w którym na podstawie reprezentatywnych przykładów próbuje się zamknąć istniejące luki w badaniach naukowych. Nie da się tego stanu rzeczy przełożyć w stu procentach na sytuację polsko-niemiecką. Ale chodzi o zasadę upublicznienia i tworzenia zaufania w niezwykle drażliwym dla obu stron zagadnieniu skutków II wojny światowej w zakresie dóbr kultury, którą to zasadę można by przenieść na kontekst polsko-niemiecki. Pozytywnym, ale mało znanym przykładem była w polsko-niemieckim kontekście wymiana wartościowych dóbr kultury pomiędzy muzeum w Stralsundzie a Muzeum Narodowym w Szczecinie, połączona w obu miastach z wystawami zwróconych eksponatów i wydaniem reprezentacyjnego katalogu. Generalnie rozczarowujące jest jednak to, że na obszarze polsko-niemieckim unika się włączania naukowej opinii publicznej. Nie jest to dobrym świadectwem zaufania dla dojrzałego dialogu społecznego i w zakresie polityki kulturalnej.
  2. Polacy i Niemcy nie powinni działać na zasadzie do ut des, ponieważ sytuacja wyjściowa jest zasadniczo odmienna. Pożądane byłoby, gdyby przy zwrocie dóbr kultury, pamiętając o wszystkim, co wydarzyło się podczas II wojny światowej i po niej, pierwszy krok uczyniła strona niemiecka, a przede wszystkim Fundacja Pruskiego Dziedzictwa Kultury. Chodzi o skarby kultury, które zostały przez Niemców wywiezione i zrabowane z Polski, ale również o inne dobra kultury, przeniesione do magazynów ze wschodu dawnej Rzeszy na jej ziemie zachodnie, na przykład z Gdańska czy Wrocławia. Niektóre pozostały w Niemczech i znajdują się do dziś częściowo w zbiorach Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kultury, a częściowo w Staatsbibliothek. To wszystko powinno bezwarunkowo zostać oddane miejscom pochodzenia - do Warszawy, Wrocławia i Gdańska lub gdziekolwiek indziej. Byłby to pierwszy ważny krok.
  3. Zakładając „wcześniejsze świadczenia” ze strony niemieckiej, powstają pewne oczekiwania w stosunku do strony polskiej, dotyczące części zasobów Berlinki, na przykład obszernych zbiorów autografów, w tym kolekcji autografów Varnhagena von Ense. W tym przypadku chodzi o ważne niemieckie dobra kultury. Szczególnie boli władze Staatsbibliothek i określonych gałęzi nauki, że rozdzielenie zbiorów na obie biblioteki (Staatsbibliothek i Bibliotekę Jagiellońską) naruszyło wzajemne powiązania w obrębie kolekcji, co w dużej mierze utrudnia badania naukowe. Podobna sprawa dotyczy autografów muzycznych i nut drukowanych. Kwestie własności autografów można w zupełności pominąć. Dokumenty pozostające w Polsce mogłyby stanowić stały depozyt. Byłby to pierwszy krok do rozwiązania części problematyki Berlinki, który można by zrealizować w okresie od roku do dwóch.
    Polityka niemiecka mogłaby tutaj naprawdę pokazać, co byłaby gotowa uczynić w rewanżu za tę cenną część Berlinki. Ewentualny sukces na tym polu dodałby odwagi do rozmów o dalszych zwrotach i ewentualnych rekompensatach.
  4. Jako akt „zadośćuczynienia” proponujemy założenie w Polsce fundacji, która – finansowana przez Niemcy kwotą rzędu od 5 do 10 milionów euro jako wyrównanie za ogromne straty wojenne – na przestrzeni lat swojej działalności dokona zakupu polskich autografów na rynku antykwarycznym. Mogłoby to nastąpić przy współpracy Staatsbibliothek i polskich ekspertów.